Mniam Mama i pragnienie wiosny nieodparte


Okropnie znoszę przedwiośnie. Spać chce mi się cały czas i wszędzie, a jednocześnie siedzę po nocach próbując nadrobić rozlazły w ciągu dnia czas. Budząc się nie witam nowego dnia z dzikim entuzjazmem, wymyślam wymówki żeby nie wychodzić z domu i ze smutkiem patrzę w lustro na trochę zszarzałą od przedłużonego braku słońca twarz.  A jednak od paru dni gdzieś pod skórą czułam podniecenie, lekkie mrowienie, które zapowiadało coś pięknego i ekscytującego. Od kilku dni każdy przebłysk słońca budził we mnie radość z nadchodzącej pierwszej wiosny mojego syna, z nadchodzących spacerów kiedy będę za nim biegać, a on podekscytowany możliwościami swojego mobilnego ciała będzie mi uciekał z dzikim chichotem. Każdy mocniejszy „niuch” wiosennego zapachu wilgotnej ziemi rozbudzał we mnie nadzieję na nowe pokłady energii, która pozwoli mi pójść dalej z moimi planami na bliższą i dalszą przyszłość. Każde złudzenie zazielenienia na drzewach przyprawiało mnie o lekki zawrót głowy w poszukiwaniu pąków, listków i kwiatków. Za długo było mokro, szaro i nieznośnie. Koniec z tym. Dzisiaj przychodzi wiosna i mam duże oczekiwania. Jest późna noc, kto wie, może doczekam do rana, a wtedy usłyszę jak, parafrazując lekko Leopolda Staffa "z oddali, która głosy tłumi sennie, jakoś inaczej niż zwykle kur pieje,
dziwnie piętrowo, wieszczo i wiosennie, budząc niepokój razem i nadzieję."

Wiosna, bring it on!

PS Bo nawet do zdjęć nie mamy jakoś weny i sił :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...