Mama czy córka?

Jestem dorosłą kobietą, urodziłam dziecko, jestem samodzielna finansowo, pewna siebie i swoich przekonań. Jednak w konfrontacji z tatą tracę rezon, świadoma braku akceptacji dla pewnych moich poglądów i pełna obaw o jego reakcję. Nie mam wątpliwości co do słuszności tego w co wierzę i jak żyję, jednak nie potrafię do końca bronić swoich przekonań, gdy aktywują się emocje i włącza tryb „Tato, nie chciałam cię rozczarować”. I chociaż minie jeszcze dużo czasu zanim Wiktora i mnie podzielą ważne kwestie światopoglądowe to już teraz zastanawia mnie jak pozwolić swojemu dziecku na wybory, które są sprzeczne z naszymi i nie mieć poczucia porażki. Jak bardzo trudne jest zrozumienie i zaakceptowanie, że nasze szczęście nie zależy od zachowania naszych dzieci czy stopnia w jakim realizują nasze założenia. Że nie trzeba szukać winy w sobie jeżeli nie przejmą wszystkich naszych ulubionych cech i nie wprowadzą w życie wszystkich naszych nauk. Bo ja mówi moja kochana Kasia o swoim dwuletnim synku „On już jest świata”…

I tak oto zaczynają mną targać poważne dylematy rodzicielskie – na długo zanim zaczniemy tak na poważnie wychowywać Wiktora, zanim nakreślimy mu granice, pokażemy prawidłowe wzorce zachowania w niebezpiecznych sytuacjach i nauczymy jak radzić sobie z wymagającymi samodzielności wyzwaniami. Bo w zasadzie czy ktoś określił kiedy zaczyna się wychowanie dziecka i od kiedy możemy je „zepsuć”?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...