Mniam Mama i drżenie całego ciała



Po długiej przerwie w publicznej prezentacji swoich umiejętności tanecznych powoli powracam do tańca brzucha. Za mną pierwsze zajęcia dla mam, które prowadzę we włochowskim (dla niezorientowanych - od warszawskiej dzielnicy Włochy) Domu Kultury. Wprawdzie mamą z dzieckiem byłam dziś jedyną, bo pozostałe panie swoje większe dzieci zostawiły w domu by w pełni cieszyć się sobą i tańcem, ale mam nadzieję, że z czasem z domów wyjdą też te z mniejszymi. Wiktor dzielnie towarzyszył mojemu tanecznemu comeback i najpierw sam bawił się i obserwował z przejęciem jak tańczę (kolorowe kolczyki i koraliki przy pasie, które brzęczą i podskakują to musi być dla niego prawdziwe szaleństwo), a potem uwiesił się u mojej nogi i w efekcie wylądował w chuście.

Taniec z nim w chuście (wytrenowany mam prawie do perfekcji w domu) jest czymś fantastycznym – kiedy tańczymy razem, on czasem się przytula, czasem dotyka mojej twarzy albo próbuje mnie ugryźć. Jesteśmy blisko i cieszę się, że nie muszę rezygnować z moich pasji. Wiktor uwielbia tak tańczyć, dzisiaj po pół godzinie usnął ukołysany kojącą kombinacją podrzutów, drżeń i fal, a ja nieźle zdyszana, ale szczęśliwa na nowo poczułam ten odłożony trochę na bok zew ciała, które kocha tańczyć do głośnej, rytmicznej, pełnej bębnów muzyki. I wiecie co, ciało ma niezwykłą pamięć, większość ruchów przychodziło mi bez trudu, a urodzenie dziecka jeszcze dodało im pewności. Patrząc na siebie w lustrze zobaczyłam silniejszą i dojrzalszą kobietę, która nie boi się mocno zatrząść tyłkiem i pozwolić wszelkim fałdkom, rysom i zagięciom świadczyć całemu światu, że oto spełniona kobieta tańczy co jej w duszy gra. I chce dzielić to z innymi kobietami i wyciągać z nich to co najwspanialsze, ośmielać je do zaakceptowania siebie i swojej kobiecości, do porzucenia hamujących je często wyobrażeń o tym jak wypada się ruszać, a jak nie. Chcę zachęcać je do ubarwiania swojego życia i robienia rzeczy czasem dziwnych i niestosownych, bo porzucając  wstyd i zażenowanie często możemy poczuć prawdziwą wolność. Brzmi poważnie, ale jest wesoło i frywolnie. Ogień w lędźwiach, dzikość i zmysłowość, akceptacja ciała przez poznawanie jego niezwykłych możliwości. Bo jak można rozdzielić górę i dół ciała, wprowadzić pośladki w superszybkie drżenie i jednocześnie dłońmi kreślić zmysłowe esy floresy? Pozwolić bębnom ponieść nasze ciało, chociaż wydaje się, że już nie mamy siły, drżeć i wibrować aż ostatni takt muzyki pozwoli nam się zatrzymać, wyczerpanym, ale szczęśliwym i odprężonym. Kurcze, ale mi tego brakowało!

PS. Żeby odpowiednio drżeć i falować, brzuch nie może być płaski. Czy to nie jest wystarczająca zachęta do tańca brzucha? Po ciężkim dniu w pracy czy domu, pokrzepione czekoladowym sufletem koniecznie idźcie w tany. Bo cóż piękniejszego niż swawoląco-wirujące w tańcu matki, żony i kochanki?

5 komentarze:

Unknown pisze...

Piękne zdjęcia:)
Lubię na Was patrzeć:) tańcz i ciesz się ile możesz. Fajnie, że w dzisiejszych czasach jest tyle różnych zajęć i można z tego korzystać. Super!!!!

Anonimowy pisze...

Tak, to jest właśnie to co za mną chodzi! Pobudzanie, odkrywanie kobiecości!
Super tekst!
A brzucha Ci zazdroszczę;-))))

Unknown pisze...

Swietny tekst. Ciesze sie ze wrocilas do tancow z nowa perspektywa...Remember T.S.Eliot.
We shall not cease from exploration
And the end of all our exploring
Will be to arrive where we started
And know the place for the first time

Love,
B

Alenka pisze...

Piękny, pozytywny tekst. Apoteoza kobiecości i radości. Brawa! Za zgrabny brzuszek, lekkość pióra i podejście do życia.

Mniammama pisze...

Naładowana jakaś jestem tą energią taneczną od wczoraj aż mi się spać nie chce, chociaż mnie Wiktor ostatnio w tej kwestii nie rozpieszcza...
I jeszcze Wy :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...