O spełnianiu (się).




Wydaje mi się, że minęły wieki odkąd robiłam coś według planu, schematu, w terminie czy w odpowiedzi na zapytanie. Nie pracuję już od ponad roku, od dawien dawna nie umawiam się na oficjalne spotkania, których nie da się odwołać albo przesunąć przez przedłużoną drzemkę Wiktora. W moich licznych notesach, notatnikach, kalendarzykach i na karteluszkach, które panoszą się w każdym kącie domu zapisuję cytaty, zakupy, ciekawe strony internetowe, teksty piosenek i przepisy kulinarne – na próżno szukać tam ważnych newsów gospodarczych czy przemyśleń na temat roszad w partiach politycznych. Wygląda na to, że to, czym zajmowałam się przez dłuższy czas pracy zawodowej przestało mnie interesować jak tylko nie musiałam już tego śledzić z racji obligacji zawodowych. Tak więc raczej nie interesowało mnie to tak naprawdę.

Przez  te miesiące ciąży kiedy byłam na zwolnieniu i mogłam poświęcić czas tylko i wyłącznie sobie ujawniły się moje prawdziwe "skłonności", mogłam zajrzeć w siebie i podpytać co sprawia mi największą przyjemność, jak lubię spędzać czas, co robię z radością, lekkością i pasją. Teraz, im bardziej rozmyślam nad swoją drogą życiową, nad powrotem do pracy i przyszłością  moją i mojej rodziny, zastanawiam się czy mogłabym żyć i zarabiać robiąc to co szczerze lubię? Nikt raczej nie zapłaci mi za pisanie drobnym maczkiem w oprawionym w kolorową skórę notesie, ale zdecydowanie powinnam głębiej wczytać się w to, co tam tak namiętnie popisuję (i w to co powstaje na tym blogu) i nakreślić taki profil idealnego zajęcia, w którym mogłabym się spełniać, jednocześnie dając radość innym ludziom i przyczyniając się do ich szczęścia i lepszego życia :)

Czy mogę to robić wracając do mojej pracy? Czy mogłabym odnaleźć większy sens w tym co robiłam dotychczas? Wiem, że pracowałabym inaczej, byłabym bardziej zdecydowana i decyzyjna, mniej czasu poświęcałabym na rozmyślanie o tym co zrobię, a więcej na rzeczywiste działanie. Tego nauczyło mnie macierzyństwo. Czy to wystarczy żebym miała większą satysfakcję z pracy w korporacji,  a tym co najbardziej lubię zajmowała się już po godzinach? Ale czy miałabym wtedy na to jeszcze siłę? Czy chęć nadrobienia nieobecności i spędzania wolnego czasu z Wiktorem nie odcięłaby mnie od moich własnych potrzeb? A może jednak uda mi się wymyślić sposób na karierę bez potrzeby rozstawania się z nim? Ot pytania ważne niezwykle.


PS. Kiedyś byłam bardzo zajęta i przebywałam wśród ludzi, dla których zabieganie było wielkim atutem -  mniej zajęty oznaczało mniej potrzebny, mniej lubiany, mniej rozchwytywany i mniej niezastąpiony. Też taka pewnie byłam. Teraz z wielką radością i satysfakcją wypowiadam słowa „Dopasuję się do Ciebie, jestem elastyczna” i nie zastanawiam się nad tym czy ktoś pomyśli, że nie mam co robić. Czy mi to chociaż w części zostanie jak już zacznę pracować?

PS. 2 "O człowieku świadczy jego agenda (…) Agenda od łacińskiego agere – robić. Czemuż człowiek nie posiada raczej jakiejś oranda, cogitanda czy Amanda, które by mu przypominały, że powinien przede wszystkim modlić się, myśleć i kochać?” Gilbert Cesborn

PS. 3 I zgłosiłam bloga do konkursu Blog Roku 2010. Fajnie, co?

7 komentarze:

Unknown pisze...

Ciekawy tekst, 'life at the crossroads'...jak mowisz o ludziach dla ktorych zabieganie bylo atutem, to na pewno myslisz o mnie.

B

Mniammama pisze...

Oj tak - Ty to zawsze z językiem na szyi, ze spotkania na spotkanie :)

Mniammama pisze...

W sensie z wywieszonym językiem...

Unknown pisze...

Piękny tekst, powinnaś wygrać ten konkurs, trzymam kciuki:)

Anonimowy pisze...

Piękny tekst. Też przechodziłam ten etap. Też chciałam żyć z tego, co najbardziej kocham. Ale dopadły mnie rachunki, opłaty, kredyt. Zwykła, szara rzeczywistość. Teraz wiem, że mogę pracować na cały etat, wychowywać dwójkę dzieci, jeździć do szkoły hobbistycznie i rozwijać swoje pasje wieczorami. Trzeba tylko wiedzieć co się chce i chcenie przerabiać w czyny. A! i mieć partnera, który Cię wesprze, a takiego masz przecież:-) I wtedy idzie już jak z płatka:-)

Unknown pisze...

Dasz rade! Rob to, co kochasz!!! Na bloga bedziemy glosowac i rozeslemy dalej macki. Zwizualizuj sobie pierwsza nagrode!:)

Mniammama pisze...

No i coraz bardziej się utwierdzam, że dać się musi - dzięki wielkie i będę na Was liczyć w głosowaniu!

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...