Puk puk tu kryzys.

Jeszcze niedawno byłam w stanie mówić o nieprzespanych nocach z humorem, żartować na temat trudności z przygotowaniem sobie kanapki i bolącym od noszenia Wiktora kręgosłupie, bo tak naprawdę spałam całkiem dobrze, odżywiałam się regularnie, a Wiktor ważył ponad kilo mniej i samodzielnie zasypiał w kołysce. Po kilku względnie bezproblemowych i takich sielsko-anielskich tygodniach zaczął się trudniejszy czas. Wczoraj Arek wyjechał na trzy dni, a mnie dopadł kryzys. Dzisiaj nie jestem super mamą w makijażu z pachnącym, uśmiechniętym bobasem jak na tej pierwszej sesji zdjęciowej. W 30-stopniowej temperaturze jaka panuje w naszym poddaszowym mieszkaniu Wiktor wygląda jak mokra, przyklejona do mojego spoconego ciała małpka, rozpaczliwie chwytająca się mojej koszulki i patrząca na mnie z wyrzutem ogromnym, że nie umiem mu ulżyć. Czerwona buzia wysypana potówkami, posklejana czupryna w nieładzie, a w oczach pierwsze, prawdziwe łzy. I ja sobie z nim płaczę czasem. Bo to nie tylko o upał chodzi – mój synek dużo ostatnio płacze i łatwo się nie uspokaja, do zaśnięcia potrzeba mu całego arsenału środków (otulenie kocykiem, głośny dźwięk wentylatora z ipoda i pieluszka tetrowa w okolicach głowy). Niby nie dzieje się nic złego, jest zdrowy i rośnie w oczach, a jednak jego rozdrażnienie i płacz wzbudzają we mnie niezwykle silne emocje. Jak sobie z tym radzić?

P.S. Niestety nie polubił smoczka i nie chce pić z butelki o najbardziej anatomicznym kształcie jaki jest na rynku. Wiem, że mam fajne piersi, ale bez przesady.

P.S.2 Zdjęcia płaczącego Wiktorka nie mam, ale mnóstwo ujęć jaki jest słodki :)


5 komentarze:

Anonimowy pisze...

No tak, to są trudne chwile, kiedy zostajesz sama z małym dzieckiem w domu...
Pamiętam jak mój mąż wyjeżdżał służbowo na cały tydzień, a ja zostawałam sama w domu z dwójką szkrabów... Wtedy robiłam najprostszą rzecz pod słońcem... spraszałam sobie na noc przyjaciółkę-siostrę:-) i jak tylko uśpiłyśmy dzieci, to sobie robiłyśmy babski wieczór, a raczej to ona mi robiła:-) masowała mi obolałe plecy, malowała paznokcie, a ja w tym czasie się żaliłam i popłakiwałam na los zmęczonej i niewyspanej matki...
Każda matka ma kryzys. Nikt nie rodzi się z wiedzą o własnym dziecku. Tą wiedzę nabywamy z czasem. I z czasem oswajamy się też z tym, że nie jesteśmy doskonałe. Bardzo ważne jest, aby nie udawać, że ma się dość, że jest się zmęczoną. Jesteś zmęczona to poproś kogoś o pomoc, kogoś bliskiego, komu ufasz i będziesz mogła chociaż na godzinę oddać dziecko na spacer.
Twoje dziecko wyczuwa Twoje nastroje. Czuje Twoje lęki i Twoje poddenerwowanie. Ale czuje też jak bardzo jest kochane przez Ciebie. Twoja matczyna miłość wszystko mu rekompensuje, nawet te potówki i brak powiewu wiatru na jego pięknej buzi. Bo to Ty jesteś dla niego najważniejsza. Więc nie przejmuj się tak bardzo, że nie potrafisz wszystkiemu zaradzić. Najważniejsze jest to, że dajesz mu miłość. Dajesz mu to, czego on teraz najbardziej potrzebuje - samą siebie.

Jesteś dobrą mamą, a o tym świadczy ten blog i jego treść.
Trzymaj się Dzielna Mamo!
Iwka K. matka Kuby (5 lat) i Wiktorii (2,4 lata)

Mniammama pisze...

Oj dziękuję. Dzisiejsza noc była super - spokojnie budził się na karmienia i zasypiał zaraz po. Taka nagroda dla Mamy :) A dzisiaj rano wysłał mi kilka takich uśmiechów podczas zabawy, że mam energię na wszystko!!!

Unknown pisze...

Ja tez tak miałam z moimi dzieciaczkami...
Magiczny śpiący miesiąc minął, a potem rozpoczęły się bóle brzuszkowe, niepokoje, bezsadane płacze i wymagania. Noszenie stało się już nie tylko przyjemnością, ale również koniecznością :-)Trzymaj się świetna Mamo i zdawaj się zawsze na swój instynkt!
p.s. z butelki od Ciebie pewnie nie wypije, bo czuje pierś. Ale od Twojego bezpiersiastego męża i bez Ciebie w okolicy - z pewnością!

Unknown pisze...

Hejka, przy trzecim dziecku mam taką obserwację: dziecko do roku płacze bo:
a) chce jeść lub pić (50%)
b) chce żeby zostawić je w spokoju w łóżku (30%)
c) za ciepło / za lekko ubrane - (10%)
c) kolka lub zęby (10%)
d) inne (np teściowa w domu) - 10%
Może 3 córki to mało ale może sprawdzi się u Ciebie. U chłopaka myślę że pkt b) może mieć większe znaczenie.

pozdrawiam,
Va1entino

Mniammama pisze...

Jak mówi Arek - facet lubi być w swoim "nothing box"... Pozdrowienia!

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...