Glam-mama

Czy wspominałam, że mam wspaniałego męża i super przyjaciół? Wiedzą jak bardzo lubię przeglądać pachnące najnowszymi perfumami strony kolorowych magazynów i z różnych stron świata przywożą mi miejscowe numery Vogue. W zeszłym tygodniu dostałam aż 3 - Arek przywiózł mi 2 numery amerykańskiej edycji, a Ania z Paryża przywiozła mi najnowszy numer francuski.
Przez kilka dni leżały nie ruszone, bo nie miałam chwili żeby do nich zajrzeć, każdy wolny moment wykorzystując na drzemkę, jedzenie albo czytanie internetowych forów o czkawce, potówkach i alergii niemowląt. Wreszcie w sobotni wieczór, kiedy Wiktor usnął słodko kołysany szumem odkurzacza, postanowiłam zarządzić małą chwilę przyjemności w wielkim świecie papierowego glamour. Z błyszczących, słonecznych okładek uśmiechały się do mnie promiennie Cameron Diaz w złotej, cekinowej marynarce Balmain za 16,500 funtów (!), nieskazitelnie wystylizowana Sarah Jessica Parker w kobaltowej sukience na ramiączkach Calvina Kleina i zanurzona w krystalicznej wodzie zmysłowa Kate Moss. W poplamionej nieco i niewyprasowanej bluzce, z laktatorem przy piersi i szklaneczką malinowego Karmi zamiast schłodzonego Dom Perignon, za autorami otwierającego numer czerwcowy tekstu zadałam sobie pytanie „Co stało się z Twoim prawdziwym stylem, gdzie podział się dawny glamour?” I wiecie co, wygląda na to, że jest ze mną całkiem dobrze, bo oto na stronie 104 lipcowego numeru znajduję jakby siebie –  rozczochraną, połamaną, z permanentnie opuszczonym jednym ramiączkiem, gotową podać swemu dziecku pierś w każdej chwili, w każdym miejscu. I zawsze mogę do tego założyć ciągle pachnące Nowym Jorkiem ażurowe sandałki Valentino, które kupiłam na wyprzedaży kilka lat temu, a synka ubrać w szykowne błękitne body Burberry, które mu super ciocia Ania z Paryża przywiozła. A zainteresowanych tym co wyczytałam informuję, że w tym roku modne będą ekstremalnie wycięte kostiumy kąpielowe, grzywki i usta w kolorze arbuza.

1 komentarze:

Sylwia pisze...

Z nieukrywaną przyjemnością, ale też dla pozbycia się łaty małpy nadanej mi w naszej ostatniej rozmowie telefoncznej piszę pierwsze i napewno nie ostatnie słowa komentarza. Dumnam z Ciebie ogromnie bo wiem że blogować z dzieciem na piersiach łatwo nie jest, a tu proszę - najwyższy kunszt słowa i obrazu (pokłony dla Arka). W tematach przyziemnych mamy gorącą linię wiec się wyłuszczeć nie muszę ale odniosę się z nieskrywaną przyjenmością do wpisu ostatniego w temacie glam mamy. Jak mało kto wiem o czym mówisz i cieszę się że mówisz otwarcie. Macierzyństwo cudne jest w swej rozczochranej istocie ale tęsknota za dawnym połyskującym glamem siedzi gdzieś głęboko i daje czasem o sobie znać. Jak w ostatnią sobotę, kiedy to ubrana w najlepszą kieckę, wykąpana w Euphorii CK, udałam się w szpilkach do marketu po majonez :-)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...